czwartek, 17 stycznia 2013

Social Graph Search - czego powinieneś się bać.

www.siliconrepublic.com


We wtorek na konferencji Facebook zapowiedział nową usługę mającą zastąpić klasyczny pasek wyszukiwania - Social Graph Search. Od wczoraj pojawiło się wiele treści o tym na czym polega cały bajer wyszukiwarki. Zarówno polskie, jak i zagraniczne portale rozpływały się nad możliwościami jakie daje. Tylko, czy to na pewno będzie takie piękne?











W skrócie jest to wyszukiwarka, która odpowie na zadane przez nas pytanie. Do tej pory wyszukiwanie konkretnych wiadomości na Facebook’u było mocno utrudnione. Nie raz byłem w sytuacji, że chciałem znaleźć ponownie jakiś link, który ktoś udostępnił kilka tygodni wcześniej i nie mogłem go za nic w świecie odszukać.  Z prezentowaną przez Facebook wyszukiwarką będzie to proste. Załóżmy, że jestem przejazdem w nieznanym mi miejscu i szukam ludzi, którzy chcieli by ze mną pobiegać. W takim wypadku wpiszę w pole wyszukiwania „znajomi z xxx, którzy lubią bieganie”, a jeżeli nie mam tam znajomych? To w wynikach pokażą się znajomi znajomych albo zupełnie obce osoby, które mieszkają w danym mieście i lubią biegnie. Wszystko zależy od tego jak sprecyzujemy ustawienia wyszukiwania.

I właśnie kwestia wyszukiwania wśród nieznajomych zmusza do refleksji nad tym co udostępniamy na profilu. Jakiś czas temu pisałem o ochronie wizerunku w sieci przy okazji afery z Natalią Siwiec. Teraz znalezienie zdjęć oraz innych informacji, które udostępniliśmy jako publiczne stanie się jeszcze łatwiejsze. Nasze publiczne treści będą wyświetlały się wynikach wyszukiwania również obcym osobom. Co to dla nas oznacza?



Pamiętam początki mojej przygody z Facebookiem. Były to czasy, w których rozdawałem „lajki” na prawo i lewo. Śmieszny fanpage – „lubię to”; ciekawe zdjęcie – „lajk”; dobra oferta na przeloty do Londynu – kciuk w górę. Przy okazji wspomnianego już wpisu o wizerunku przejrzałem listę polubionych przeze mnie stron. Nie ukrywam, że kilka z nich było wysoce żenujących. Dlatego też przeprowadziłem globalne czyszczenie tej sekcji mojego profilu. Nie dosyć, że pozbyłem się większości (mam nadzieję) niechcianych już stron, to nagle tablica na Facebook’u stała się dużo mniej zaśmiecona.  Jednak część osób tego nie zrobi i wszystkie polubienia sprzed kilku lat będą „wyszukiwalne”. W tym wypadku nie trudno sobie wyobrazić takiej sytuacji:

Podebrane ze ściany newCreative.pl


Dobra, załóżmy że wyczyściliśmy co było do wyczyszczenia, zdjęcia, lajki itp. Jesteśmy na imprezie i znajomy robi zdjęcie, które umieszcza na swoim profilu z geotagiem oraz oznaczeniem poszczególnych osób. Oczywiście możemy usunąć nasz tag, ale zdjęcie nadal będzie się pojawiało w wyszukiwaniu, a więc nasza twarz (albo co innego) będzie publicznie dostępna. Jedynym wyjściem będzie poproszenie znajomego o usunięcie danego zdjęcia.

Sam Facebook zdaje sobie sprawę, że nowa funkcjonalność może wprowadzić spore zamieszanie dlatego zanim wprowadzi ją na stałe będzie zachęcał każdego do przejrzenia swoich ustawień prywatności. Odpowiednie okienka mają zostać wyświetlone na naszej ścianie już niedługo.
Póki co możecie obejrzeć przygotowane przez ekipę Facebook’a wideo traktujące o prywatności:



Osobną kwestią są, wydaje się, nieograniczone możliwości jakie daje facebook'owy  Graph Search reklamodawcom. Jeszcze lepsze targetowanie swoich produktów. Docieranie do osób, które lubią daną markę, info o konkurencji. Można wyliczać w nieskończoność. Dla mnie jest to prosta droga do wprowadzenia zapowiadanych od jakiegoś czasu płatnych informacji do osób z poza listy znajomych. Wtedy, żeby po znalezieniu kogoś do biegania w obcym mieście musiałbym zapłacić Zuckebergowi aby się z taką osobą skontaktować.

Na chwilę obecną informacje na temat wyszukiwarki dają nam obiecujący obraz tego, co może nas czekać. Wydaje mi się, że przy dobrym zarządzaniem swoimi ustawieniami prywatności można ograniczyć ryzyko wykorzystania informacji zawartych na naszym proilu do minimum. Należy przy tym pamiętać, że używając sieci społecznościowych często zgadzamy się na minimum, które daleko wykraca po za nasze granice akceptacji. Jednym słowem, baczcie na to kogo, co i gdzie „lajkujecie” i kto może podejrzeć wasz profil.

Tutaj jeszcze film pokazujący działanie całego wynalazku:





Pozdrawiam
M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz